Hej! Tydzień temu mieliśmy okazję być na koncercie Three Days Grace. Zacznę od tego, że targały mną zupełnie sprzeczne uczucia. Ekscytacja związana z "latami młodości", kiedy słuchało się w kółko TDG mieszała się z niepokojem. Czy z nowym wokalistą będzie to nadal to samo? A czy jeśli coś innego, to czy uznam to za warte zobaczenia na żywo? No i niespodzianka.
Koncert nie był po prostu kolejnym przyzwoitym koncertem, na który się wybrałam... To był po prostu kosmicznie dobry koncert. Adam Gontier był charakterem zespołu, ale okazało się, że Matt robi prawdziwe show! Biega, skacze, zachęca publikę do zabawy, daje z siebie 110% energii, a dodatkowo czysto śpiewa. Pełna profeska. Brad, Neil i Barry oczywiście również dali popis na full. Spełniłam swoje skromne marzenie z przed lat, a brak przekonania wypełniła ogromna fala entuzjazmu i radości, że miałam okazję doświadczyć tak udanego koncertu. Zdarłam gardło, naskakałam się za czterech. Nie żałuję ani złotówki, jeśli macie okazję, żeby się przejechać na koncert zespołu, którego słuchacie, bądź kiedyś bardzo go lubiliście to nie wahajcie się - inwestujcie w obecne i stare marzenia. Wśród szarej codzienności życie staje się piękniejsze. Emotikon smile Pozdro!