×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 656.

Wilki - Przez Dziewczyny

Pierwsze płyty Wilków – moim zdaniem te najlepsze – zostały wydane na początku lat 90tych ubiegłego wieku. Tajemnicze piosenki o wolności i niezależności. O miłości i niewinności. O buncie wobec zastanej rzeczywistości. Była miłość płonąca w świetlistej koronie. Były odchodzące nocą anioły. Było dzikich serc spotkanie. Charyzmatyczny wokalista zespołu – Robert Gawliński – podbił serca setek fanek. Zespół zdobył liczne nagrody, zagrał niezliczone ilości koncertów, zyskał uznanie krytyków muzycznych. Tak było w latach 90tych. Następnie Wilki zamilkły na kilka lat, by w 2002r. powrócić z nowym materiałem oraz z wielkim przebojem „Baśka”. Kawałek zupełnie inny niż „stare” utwory. Nie ma w nim nic z tajemniczości i zmysłowości. Jest banalny tekst, prosta melodia, średnie wykonanie. Mimo to kawałek ten dotarł na pierwsze miejsca list przebojów i zapewnił Wilkom prawdopodobnie dożywotnią obecność na playlistach komercyjnych stacji radiowych, festiwalach typu Opoleoraz występy podczas obchodów dni miast powiatowych w naszym kraju. Bardziej wymagający słuchacze kręcili na Baśkę nosem, jednak większość społeczeństwa przyjęła ją z entuzjazmem i włączyła do katalogu piosenek, które można (wypada) odśpiewać na grillu u sąsiada czy na imieninach wujka (chociaż zaryzykuję stwierdzenie, że to entuzjastyczne, wspólne śpiewanie kończy się zwykle po pierwszym wersie: „Baśka miała fajny biust...”, co było dalej przecież nikt nie pamięta). Kolejne przeboje z kolejnych płyt Wilków były bardziej popowe i nagrane w myśl zasady: taka piosenka, żeby w radiu grali (patrz Piersi – „Piosenka z takim tekstem żeby w radiu puszczali”).

W marcu tego roku pojawił się nowy singiel Wilków – „Przez Dziewczyny”. Muzycznie bliżej mu do dokonań zespołu z tego stulecia – popowa piosenka, melodia wpadająca w ucho. Tekst zaczyna się obiecująco:

„w mieście seksem powietrze drży

w klubie jazz, w oparach flirt

świat wiruje, a ja z nim

instynkt łowcy mam we krwi ...”

Gdyby zamienić popową melodię na coś bardziej rockowego, zrobić z tego piosenkę utrzymaną w mrocznym, tajemniczym klimacie, choćby tylko w tak minimalnym stopniu jak „Bohema”, mogłoby być całkiem nieźle. Niestety autorowi (Gawliński) nie wystarczyło odwagi by pójść tą drogą i skręcił w komercyjną stronę. Dalej następują wyznania typu „wstaje dzień i kaca mam”,  „wyłączony mam chyba mózg” czy „melanż w domu toczy się sam”. No i powtarzany w kółko refren: „przez dziewczyny nie radzę sobie, nie radzę...” (który, trzeba to przyznać, wpada w ucho i już po chwili śpiewa się go razem z Robertem). Owszem, radio RMF czy Zet kawałek zapewne kupi, ale wielbiciele Wilków, którzy pokochali zespół za „Eli Lama Sabachtani” czy „Son of The Blue Sky”, raczej będą udawać, że piosenki nie słyszą. Na sukces w stylu „Baśki” też raczej nie ma co liczyć. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby Robert Gawliński po napisaniu tej piosenki oddał ją uprzejmie np. zespołowi Video. Po czym poszedł ze starymi kolegami z zespołu na piwo. Lub do klubu jazzowego.