Paulina

Paulina

Laboratorium Gitary: Wasz band powstał już tak naprawdę prawie 10 lat temu. Jak oceniacie ten czas wspólnych wzlotów, upadków i przygód, czy te relacje przyczyniły się do zbudowania braterskiej więzi?


Materia: Fakt, czas leci strasznie szybko. Pamiętam pierwsze próby, pierwsze kawałki... Myślę, że przez ten czas zdążyliśmy się tak dobrze poznać i dotrzeć, że nic nas już nie zaskoczy. Każdy z nas ma inny charakter i nauczyliśmy się siebie tolerować, mimo czasem różnych poglądów czy zdań. Zawsze uważaliśmy, że zespół jest jak rodzina i tak się traktujemy. Wiadomo, że czasem zdarzają się nerwy itd. ale radzimy sobie z tym bez problemu. Wiesz, zakładamy grać koncerty dopóki nam zdrowie pozwoli, więc siłą rzeczy musimy potrafić się ze sobą dogadać. Mamy niezliczoną ilość wspólnych wspomnień których nikt nam nie odbierze i to jest piękna sprawa. Czasem gdy jesteśmy w busie, czy na próbie czy gdziekolwiek indziej, wspominamy sobie różne zabawne czy mniej zabawne chwile i to są momenty kiedy myślisz sobie, że wszystkie te sytuacje zbliżyły nas do siebie na tyle, że kiedy jesteśmy razem to nic nie jest w stanie nas powstrzymać. Nie muszę chyba pisać, że poza zespołem jesteśmy przyjaciółmi i w zasadzie cały wolny czas spędzamy razem.

Laboratorium Gitary: Tak naprawdę szum medialny względem zespołu stał się bardziej zauważalny z momentem wygrania Eliminacji Woodstock czy też fenomenalnych występów w Must Be The Music. Czy odczuwacie, iż te występy dały Wam większe pole manewru dla rozwijania zespołu?


Materia: Wiesz, kiedyś na pierwszych naszych eliminacjach do Woodstock pewien prowadzący powiedział, że nawet jeśli kapela zagra na dużej scenie, to nie znaczy, że zaraz telefony będą się urywać i w mgnieniu oka będziesz gwiazdą z ferrari, wielką chałupą w Los Angeles i kontami w siedmiu szwajcarskich bankach. Oczywiście występy takie jak Woodstock czy MBTM pomogły nam w rozpromowaniu zespołu i to jest świetna rzecz. Dzwoniąc do klubów czy do różnych festiwali możemy pochwalić się drugim miejscem w MBTM czy dużą sceną Woodstock, koncertem w Egipcie czy na Wacken. To pomaga w załatwieniu pewnych spraw i daje możliwość grania na wielu festiwalach. Natomiast tak czy inaczej, trzeba robić swoje, grać koncerty, nagrywać płyty. Tak jak w każdym innym zajęciu – jeśli staniesz w miejscu to ktoś inny pójdzie do przodu a o Tobie świat zapomni.

Laboratorium Gitary: Gracie djent, co szczerze mówiąc cieszy mnie ogromnie, gdyż nie ma wielu polskich kapel, które umilą słuchacza takowymi dźwiękami. Skąd inspiracja?


Materia: Jeśli chodzi o muzykę jaką gramy, to staramy się nie szufladkować. Generalnie to co można usłyszeć na naszych koncertach czy płytach to zmieszana papka inspiracji każdego z nas. Każdy z nas słucha trochę innej muzyki i na próbach wszystko to się miesza. Kiedyś graliśmy bardziej Nu metalowo, później fala metalcore’owych bandów zalała świat a następnie przyszła pora na djent. To wszystko ma wpływ na to co tworzymy. Tak jak pisałem, nie chcemy się zamykać i tworzyć TYLKO djent czy TYLKO metalcore. Piszemy kawałki nie trzymając się jakichś określonych ram.


Laboratorium Gitary: Niedawno powróciliście z europejskiej trasy koncertowej. Jak przywitali Was zagraniczni fani? Czy wydarzyło się coś, co Was zaskoczyło?


Materia: To była nasza pierwsza trasa na zachodzie Europy i w zasadzie nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Okazało się, że od samego początku było świetnie. Smutno jest to mówić ale promotorzy zza granicy czy właściciele klubu mają jednak lepsze podejście do całej sprawy. Ciekawe jest to, że przecież na zachodzie nie jesteśmy tak rozpoznawalni jak w Polsce, a jednak traktowanie zespołów jest zupełnie inne. W krajach w których byliśmy nie było problemu z tak podstawowymi kwestiami jak jedzenie, napoje czy nocleg. W Polsce niejednokrotnie musisz zapłacić klubowi żeby zagrać koncert, nie mówiąc już o zapewnieniu noclegu przez klub czy o stawkach za koncert. Jeśli chodzi o zaskakujące sytuacje – tak przydarzyło się to dwa razy. Nasz bus się obraził i musieliśmy skorzystać z Assistance. Przez to odpadły nam 3 koncerty nad czym strasznie ubolewaliśmy. No ale busio odpoczął w warsztacie we włoszech, zapłaciliśmy chore pieniądze za drobną usterkę ale pojechaliśmy dalej. Drugi raz natomiast busio postanowił zaniemóc w Niemczech i nie zagraliśmy ostatniego koncertu trasy. Straszny smutek, znów laweta, znów hotel i znów problemy. Na szczęście wróciliśmy zdrowi i na szczęście busio przejechał całe Alpy. Gdyby coś się zepsuło podczas przeprawy przez Alpy to byłoby duuuuużo gorzej.


Laboratorium Gitary: Czy planujecie w najbliższym czasie wydanie nowego krążka? Ostatnio jesteście w sumie raczej dość zabiegani, znajdujecie czas na kreowanie nowych utworów?

Materia: Oprócz weekendów na koncertach, spędzamy czas przy instrumentach w tygodniu. Gramy wtorek środa czwartek po 3 godziny i ciągle robimy nowy materiał. Mamy już 6 nowych kawałków. Chcemy skompletować materiał i jak najszybciej wypuścić kolejną płytę. Nie wiem kiedy to się konkretnie wydarzy ale postaramy się to zrobić jeszcze w tym roku lub na początku następnego.

Laboratorium Gitary: Czy z biegiem czasu Wasze oczekiwania względem zespołu się zmieniły? Jak się utożsamiacie z koncertowaniem, biorąc pod uwagę życie prywatne każdego z Was.


Materia: Granie zawsze jest na pierwszym miejscu od kiedy zaczęliśmy. To jest nasza pasja, sposób na życie. Chcemy więcej i więcej. Więcej koncertów, płyt i teledysków. To nas jara. Generalnie nasze prywatne życie również kręci się wokół zespołu. Wiadomo, każdy ma swoje zajawki. W poniedziałki po koncertach gramy w piłkę z Adim i Marciniakiem, ja sobie coś tam skaczę na bmx'sie kiedy znajduję chwilę. Mój brat w wolnej chwili albo reperuje swój motor albo tuninguje busa. Zbliżają się wakacje więc mamy też zaplanowane różne wyjazdy, spływy kajakowe, góry itd.


Laboratorium Gitary: Mieliśmy okazję być na kilku Waszych koncertach i trzeba przyznać, iż gracie bardzo profesjonalnie i widząc Was na żywo łatwiej przekonać niezdecydowanych, niż się zniechęcić – wypadacie po prostu znakomicie. Nieważne jaki utwór gracie, zawsze oddajecie cząstkę siebie i nietrudno dostrzec, że sprawia Wam to przyjemność. Czy faktycznie poruszanie się na scenie jest dla Was wielką frajdą?


Materia: Wiesz co, z komfortem na scenie jest różnie. Zależy to od sprzętu jaki ma klub czy festiwal. Samo granie jest dla nas oczywiście czymś zajebistym, czymś magicznym i niepowtarzalnym. Natomiast jeśli chodzi o „poruszanie się na scenie z wielką frajdą” to oczywiście, że tak, ale pod warunkiem, że wszystkie odsłuchy są dobrze ustawione, że słyszę inne instrumenty, że nic się w trakcie koncertu nie zepsuje. Cieszę się słysząc, że widać radość płynącą z nas podczas grania. To dla mnie bardzo ważne i dziękuję w imieniu chłopaków i swoim za to , że to dostrzegłaś. Staramy się jak możemy, by ludzie zapamiętali pozytywnie nasz występ i przyszli kolejnym razem zabierając ze sobą znajomych. Wkładamy w to całych siebie i fajnie, że to widać. A będąc szczerym, to koniec końców nawet jeśli na scenie nie słyszę siebie czy chłopaków za dobrze, a widzę przed sobą ludzi którzy się bawią, krzyczą, klaszczą, tańczą i bóg wie co jeszcze, to wtedy się uśmiecham i cieszę się, że mogę spełniać swoje marzenia.

Dzięki wielkie za wywiad. Dzięki naszym fanom za nieustające wsparcie!

Wpadajcie na koncerty i bawmy się razem do późnego wieczora dnia następnego ;) Pozdro hej!

Przedstawiamy Wam wywiad z bardzo ciekawą kapelą Powerhorse, którą ostatnio udało nam się poznać. Zachęcamy do koncertów oraz śledzenia ich na Youtubie.
Muzyka łączy w sobie wiele gatunków, jednak aranżacje oddają klimat godny zainteresowania z wokalem włącznie. Nasza reakcja była bardzo pozytywna, ale przekonajcie się sami! Emotikon smile

LG: Skąd pomysł na wspólne granie? Był to planowany bieg wydarzeń czy może spontaniczne pomysły?

Powerhorse: Wszystko zaczęło się dekadę temu, gdy gitarzyści poznali się w szkole muzycznej. Oli posiadał już skład, ale brakowało mu gitarzysty prowadzącego, Bobas idealnie się wpasował w to miejsce. Obecny skład to lata poszukiwań właściwej drogi. Mer był w kapeli od zawsze, Marsa przyprowadziła poprzednia wokalistka, a Tyśkę znaliśmy od jakiegoś czasu. Gdy przyszedł moment zmiany śpiewaczki, dostaliśmy olśnienia, którego efektów można dzisiaj słuchać.

LG: Wasza muzyka łączy kilka gatunków muzycznych. Jak sami określacie swoją muzykę. Kto jest źródłem Waszej inspiracji?

Powerhorse: Trudno mówić o jakichkolwiek inspiracjach, chodzi tu głównie o emocje, co w danej chwili przyjdzie nam do głowy, to gramy. A na naszą muzykę najczęściej mówimy "gówno".

LG: Mieliśmy okazję być na jednym z Waszych koncertów. Dajecie ogromną moc, jak się czujecie na scenie?

Powerhorse: To zależy, czy męczy nas kac, czy dopiero się na niego szykujemy. Tak czy inaczej, próba (nie)upokorzenia się jest naprawdę ekscytująca.

LG: W ostatnim czasie pojawiliście się na koncercie dla WOŚP. Jakie są Wasze osobiste odczucia co do orkiestry, jak i tamtejszego grania?

Powerhorse: W tym roku zagraliśmy 2 WOŚPy, zostaliśmy zlicytowani. Każda orkiestra to dla nas pozytywne przeżycie, wiemy, że to pomaga i chętnie się angażujemy w takie inicjatywy.

LG: Czy nadal tworzycie nowe kawałki czy dopracowujecie jeszcze starsze utwory?

Powerhorse: Aktualnie przymierzamy się do nagrania naszego debiutanckiego albumu. Fajnie by było tylko szlifować zajebisty materiał, ale że robienie nowych kawałków nas strasznie podnieca, cały czas tworzymy jakieś fanaberie.

LG: Jak wygląda na tę chwilę koncertowanie? Gdzie można Was zobaczyć w najbliższym czasie?

Powerhorse: W klubie "Pod Minogą" mają zajebiste driny, dlatego zagramy tam 13.02 na imprezie organizowanej przez nas. Leniwym polecamy zobaczyć nasz nowy teledysk.
https://www.youtube.com/watch?v=F1EPY3kj9zs

Laboratorium Gitary: To już czwarty punkt Waszej trasy koncertowej w towarzystwie Decapitated, Totem i Materii. Jak się Wam współpracuje? Wasze style muzyczne się przeplatają i uzupełniają, czy również się to odzwierciedla w Waszych relacjach i frajdzie ze wspólnego koncertowania?

Frontside: Myślę że te relacje są najważniejsze, bo tutaj każdy szanuje muzyczny punkt wyjścia, jaki ma wykonawca, który dzieli z nim deski na trasie. Znamy zarówno Decapitated, Totem jak i Materię już nie od dziś przysłowiowo. Historia z Decapitated łączy nas już wiele lat, ponieważ pierwszą trasę – poważną, dużą - odbyliśmy właśnie w ich towarzystwie m.in. z Vader i Vesanią. To był nasz pierwszy wspólny występ 10 lat temu, jak nie więcej. Natomiast z Totem również mamy takie bliskie kolidacje, w związku z tym, że Auman był kiedyś wokalistą Totem. Później za bębnami Totem grał również Toma, a teraz akurat nasz basista jest również basistą Totem.

Laboratorium Gitary: Także faktycznie cały czas się przeplatacie?
Frontside: Tak, przeplatamy się. Mieliśmy często tę samą kanciapę przez jakiś czas. Materię również znamy parę lat, bo graliśmy u chłopaków na festiwalu, gdzieś się również spotykaliśmy na innych koncertach, także jest bardzo przyjacielsko, rodzinnie. Strzelamy do jednej bramy.

Laboratorium Gitary: W takim razie musi się Wam bardzo sympatycznie razem jeździć w trasy.
Natomiast przypatrując się trasie Knock Out’a nieciężko spostrzec, iż często gracie kilka dni pod rząd w miastach oddalonych od siebie kilkaset kilometrów. Jak to znosicie?

Frontside: Kalendarz koncertowy w tym kraju jest tak bogaty, że ciężko zrobić tę rozpiskę taką, aby było wygodnie poruszać się po kraju. Akurat teraz mamy dość niewygodne przeloty. Dzisiaj jechaliśmy z południa do Poznania, jutro musimy stąd jechać do Lublina, później będziemy wracać znowu kawał drogi do Zielonej Góry, natomiast jest mnóstwo tych koncertów. Dla nas jest to dość wygodne, że nie zawsze gramy dzień po dniu, tylko ta trasa jest rozłożona. Dla fanów też jest to myślę dobre, przy weekendach mamy więcej czasu, można przyjść na koncert, można coś wypić, nie trzeba wcześnie wstać następnego dnia.

Laboratorium Gitary: Czy zamierzacie nagrywać w większej ilości kawałki w ciężkim brzmieniu tak jak np. w Zmierzch Bogów? Na nowych krążkach pojawia co raz więcej spokojniejszych aranżacji.

Frontside: Nie wiem czy na przykład jak w „Zmierzch Bogów” natomiast na pewno kolejna płyta będzie zupełna inna niż dwie ostatnie. Szybko tej płyty nie spłodzimy, bo jeszcze nie jest ten moment, żebyśmy się spotykali i pisali nowy materiał. Natomiast mam już pomysł na tytuł płyty, także niewykluczone ze w przyszłym roku zaczniemy już coś dłubać. Raczej wrócimy w stronę ciężkiego grania.

Laboratorium Gitary: Sądzę, że ucieszą te wieści sporą część fanów.
Mam też dość osobiste pytanie, a mianowicie jakie koncertowe wspomnienie drzemie w Was po dziś dzień wywołując uśmiech na twarzy i bardzo pozytywne emocje?

Frontside: Jest dużo takich sytuacji, są to historie dla dorosłych - backstage’owe, których powinniśmy się wstydzić (śmiech). Natomiast z tych takich mega pozytywnych, to moment na Woodstocku, kiedy pierwszy raz tam graliśmy w 2006 roku. Przerosła nas sytuacja na scenie, reakcja publiczności, reakcja Jurka Owsiaka, nie byliśmy przygotowani na aż tak ogromną falę entuzjazmu, byliśmy ogromnie wzruszeni tym koncertem.

Laboratorium Gitary: Na tegorocznym przystanku Woodstock mieliście okazję zagrać na małej scenie. Był to kolejny fantastyczny i emocjonujący koncert. Jak oceniacie atmosferę tego koncertu? Jesteście podekscytowani festiwalem?

Frontside: Jesteśmy tak naprawdę podekscytowani na każdym koncercie. W związku z naszym bardzo absorbującym życiem zawodowym, mamy mniej czasu na próby, mniej czasu na zespół - jednak jest to cały czas hobby. Także moment, kiedy mamy okazję, by zorganizować jakieś fajne granie tak jak w przypadku Knock Out Tour, zawsze wiąże się to z radością i ekscytacją. Tak samo było na Woodstocku. Abym niemiło wspominał jakikolwiek koncert to musiałoby się coś sprzętowo nie zgadzać – wtedy naprawdę mogłoby być niefajnie. W innym wypadku zawsze jest naprawdę spoko. Ludzie, którzy przychodzą na nasze koncerty to fani, jeśli nie nasi, to fani ciężkich dźwięków. Wiedzą czego się spodziewać po takiej muzyce, wiedzą czego się spodziewać po nas, nie wstawiają się przypadkowo.
Myślę, że dajemy właściwą energię ze sceny.

Laboratorium Gitary: Niezależnie od czasu i miejsca zawsze porywacie publikę. Gwarantujecie zarówno doskonałe widowisko muzyczne jak i źródło świetnej zabawy. Jaki jest Wasz sposób na udany koncert?

Frontside: Na pewno dobra energia ze sceny. W związku z tym, że nie jest to nasze życie zawodowe to na pewno ważne jest też zapewnienie dużej dozy profesjonalizmu. Również dystans do tego co się robi. Nie wychodzimy spięci na scenę, bo się cieszymy że mamy czas po tylu latach to robić, naprawdę nas to rajcuje. Myślę, że widać to po teledyskach, my się tym naprawdę cieszymy i chcemy zawsze przelać pozytywną energię.

Laboratorium Gitary: Jakie macie plany na nadchodzący 2016 rok? Koncertowanie, odpoczynek, czy może praca nad nowym krążkiem?

Frontside: Jeśli zaczniemy coś robić to w drugiej połowie następnego roku, natomiast w marcu jeszcze zjeździmy troszkę z koncertami kraj. Myślę, że odwiedzimy miasta, które teraz nie znalazły się w rozpisce Knock Out Tour. Niewykluczone, że trasa również będzie się nazywała tak samo – będzie to po prostu druga odsłona. Myślę, że tych miejsc jest jeszcze trochę do odwiedzenia – to najbliższy plan. Może jeszcze powstanie jakiś klip, natomiast większych ruchów zespołowych nie planowaliśmy jeszcze w chwili obecnej. Mamy czas. Najbliższa płyta za 2-3 lata, na pewno nie wcześniej.

Laboratorium Gitary: Zatem czekamy z niecierpliwością.